Tani drań
Wiesław Michnikowski należy do czołowych postaci polskiego kabaretu i estrady. Całe pokolenia zachwycały się jego piosenkami z Kabaretu Starszych Panów. „Addio, pomidory”, „Mija mi” i „Wesołe jest życie staruszka” czy wreszcie niezapomniany skecz „Sęk” w wykonaniu z Edwardem Dziewońskim. Młodzi bezbłędnie rozpoznają jego głos jako Papę Smerfa. Unikający wywiadów i przez ostatnie lata wycofany z życia zawodowego i towarzyskiego, teraz w szczerej rozmowie ze swoim synem, Marcinem. Od przedwojennej Warszawy, przez wspomnienia z aktorskiej garderoby, aż po ostatnie lata. A jeśli do tego dodać ujmujący uśmiech i diabelnie złośliwy dowcip? Proszę Państwa, przed Wami Wiesław Michnikowski!
Marcin Michnikowski (ur. 1958) ukończył Liceum Ogólnokształcące im. Marii Konopnickiej w Warszawie, a następnie Wydział Mechaniki Precyzyjnej Politechniki Warszawskiej, uzyskując tytuł magistra w specjalności Inżynieria Biomedyczna (1986). Od czasu ukończenia studiów pracuje nieprzerwanie w Instytucie Biocybernetyki i Inżynierii Biomedycznej im. Macieja Nałęcza PAN w Warszawie, gdzie w 2000 roku uzyskał tytuł doktora. Zajmuje się zagadnieniami związanymi ze wspomaganiem oddychania, budową aparatury medycznej, sztuczną inteligencją.
Wiesław Michnikowski (ur. 1922) – jak sam przyznaje – to przede wszystkim człowiek teatru. W trakcie kariery scenicznej związany najpierw z teatrami lubelskimi, a następnie z Warszawą. Grywał na deskach teatru Klasycznego, Nowej Warszawy, Komedii oraz Współczesnego, tworząc jednocześnie wiele niezapomnianych kreacji w słuchowiskach, filmach i serialach telewizyjnych. Udzielał głosu postaciom z kreskówek. Współtworzył TVP, pracując jako spiker w studiu doświadczanym Telewizji Polskiej, choć zapisał się w również w pamięci radiosłuchaczy jako „głos” – aktor i spiker – audycji Polskiego Radia. Obdarzony niewątpliwym talentem komediowym przez lata był jednym z filarów najpierw Kabaretu Starszych Panów, a następnie Dudka. Nie można mu także odmówić znakomitego poczucia humoru poza sceną, o czym miało okazję przekonać się na własnej skórze wielu jego kolegów. Po blisko 60 latach uznał, że czas ustąpić miejsca młodszym. Pora na wspomnienia…